Stało się to, co stać sie musiało.
Minęło kilka dni od upublicznienia wypowiedzi rezysera Grzegorza Brauna na temat dziennikarzy TVN i Gazet Wyborczej. W wypowiedzi tej ów reżyser mówi : "Wiara w pacyfizm to przesąd. Wiara, że tu można cokolwiek załatwić, jeśli się nie wyprawi na tamten świat tuzina redaktorów ''Wyborczej'' i dwóch tuzinów drugiej gwiazdy śmierci, TVN "
Grzegorz Braun do niedawna był reżyserem hołubionym przez środowiska prawicowe, chociaż sam nie należy do żadnej partii politycznej. Jenak jego "akcenty polityczne" a także przekaz jaki kierował w swojej twórczości nie pozostawiał złudzeń komu reżyser sprzyja i komu służy.
Napisałem " był ", ponieważ dziś PiS słowami swojego " bulteriera", posła Brudzińskiego stanowczo odcina się od słów i stanowiska "reżysera prawicy".
Brudziński mówi " Wypowiedź Grzegorza Brauna była niestosowna, niepotrzebna, niemądra, wręcz idiotyczna ".
Jednocześnie poseł dodaje, że pan Braun nie jest związany z żadną partią polityczną ( fakt nie jest, ale kojarzony już tak), jest osobą prywatną i że w ogóle to wypowiedź padła w " Klubie Ronina" niszowej inicjatywie.
Z historii świata wiemy, że od " niszowych" inicjatyw zaczynały się największe zbrodnie.
Wydaje się, że PiS doszedł do wniosku, że wypowiedź reżysera Brauna kojarzonego z PiS i z szerokim środowiskiem prawicowym w Polsce, może PiS-owi przynieść więcej szkody niz pożytku.
W środowiskach prawicowych na próżno szukać nawoływań do "pisania listów poparcia dla Brauna" wzorem listów C. Gmyza.
Czy to jeszcze miłość czy to już rozstanie...PiSu z Braunem?